Translate

sobota, 8 września 2012

Original Vetiver **


Pasje nadają życiu sens, ale bywają szkodliwe, jeśli odsuwają hobbystę od ukochanej rodziny :-) Stąd też na blogu skórzano-drzewno-ziołowo-kadzidlanego abstynenta cytrusów i traw, gości Original Vetiver londyńsko-paryskiego Creeda. 


Rodzinna firma Creed została założona w 1760 roku, toteż wcale mnie nie dziwi, że Original Vetiver nie kojarzy mi się z niczym prócz mydła do golenia z półki najbardziej konserwatywnego z torysów, zatwardziałego starego kawalera o kwaśnej minie i oddechu. W opozycji do mojej gęsiej skórki trwają nosy eleganckich biznesmenów oraz pewnego 9-latka, którego kocham ponad wszystko. Oto jego analiza wyciągu z czterometrowych korzonków wetiwerii pachnącej, otoczonej bergamotką i drzewem sandałowym (ja go czuję tylko w zakrętce), i otulonej ambrą.


To zapach tak świetny jak metal. Ostry na początku, ale nie na skórze. To nie tak jakbyś trzymała przez cały dzień w ręku hantle, przeciwnie, ten zapach niesie cię do góry. Jest zielony tak jak jego genialna butelka, a już najlepsza to jest nakrętka (faktycznie, wygląda jak herbowy stempel). Gorzki, trochę kwaskowaty, ale ma też lekko słodkawą nutę. Najmocniejszy zapach, jaki w życiu wąchałem- wystarczy, że rano się psikniesz i pachniesz przez cały dzień. Czujesz się w nim swobodnie i elegancko. Wszędzie pachnie inaczej, ale jeśli jest gorąco i duszno, zaczynasz czuć antybiotyk.



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

9-latek zna się na rzeczy...